Zjedz to...

Zjedz to...

piątek, 6 grudnia 2013

Prawdziwy Świat - Rozdział 2 - Amnezja

Pewnego dnia czternastoletnia dziewczynka wracała ze szkoły.
-<*Kolejny nudny dzień... >- pomyślała - <Nigdy nie ma czegoś nowego, fajnego... Każdy dzień zlewa się z kolejnym... > - zatrzymała się i spojrzała w lewo, potem w prawo i w lewo, po czym przeszła przez ulicę - <Może pójdę parkiem?> - spytała w myślach - To zawsze jakaś zmiana - zadrwiła już mówiąc na głos.
Szła parkiem spoglądając na drzewa i ptaki. Czułą ciepło, które świeciło na jej twarz.
-Wygląda na to, że nic się dzisiaj nie wydarzy...
Nie miała racji. Nagle oślepiło ją okropnie jasne światło.
-Co do... !? - krzyknęła.
Osłoniła twarz rękami i zrobiła krok na przód usiłując spojrzeć na źródło światła. Nagle jasność ustała. Teraz widziała dokładne źródło światła. Spojrzała na nie przerażona. Zauważyła, że coś "wychodzi" z tego źródła i upada na ziemię. Światło zniknęło. Stała przez chwilę w milczeniu. Spojrzała na postać, która leżała na brzuchu. Zobaczyła, że postać ta ma czapkę królika, zielony plecak, błękitną koszulkę i krótką, granatową spódniczkę.Po chwili zaczęła biec. Dobiegła do postaci.
-Czy to...? - zaczęła.
-To nie możliwe... - wyszeptała, po czym zaczęła biec w stronę postaci.
Nagle postać spojrzała na nią. Dziewczynę przeszył strach. Jednak po chwili postać ponownie leżała. Dziewczyna niepewnie ruszyła na przód.
Przewróciła postać na plecy. Była to dziewczyna, miała niebieskie oczy, wyglądała na czternaście lat. Z czapki wystawał długi blond kosmyk. Z kącika ust płynęła krew.
-Ale jak to możliwe...? Co ona tu w ogóle robi? - dziewczyna pytała się sama siebie - Fionna... Skąd się tu wzięłaś?
Rozejrzała się.
-Oby to był sen - zaczęła się szczypać, ale nic nie czuła - Niech to! Dobrze, że nikt o tej porze tędy nie przechodzi...
Zaczęła się zastanawiać:
-Wygląda, jak Fionna, a jednocześnie nie jak ona... Jest... Za mało "kreskówkowa"...
Złapała za komórkę. Trzęsły jej się ręce. Zadzwoniła pod zapamiętany numer na taksówkę. Wzięła Fionnę za ręce i starał się ją ciągnąć uliczkami, w których nie było ludzi. Na szczęście nic jej nie uszkodziła pod czas tej "wycieczki". Wepchnęła ją do taksówki, po czym sama do niej weszła.
-Gdzie zawieść? - spytał śniady, grubszy mężczyzna siedzący za kierownicą.
-Proszę na ______________________**, dobrze?
-Dobrze.
Chwilę jechali w ciszy, kiedy nagle otyły mężczyzna spytał:
-Czy... Twoja koleżanka żyje?
-Tak żyje... tylko była trochę zmęczona... Niech się Pan nie martwi.
-No dobrze.
Dojechali na miejsce.
-25 się należy.
-Przepraszam, ale mam tylko 20... Mogę wejść do domu po te 5 złotych?
-Ale zostaw koleżankę. Muszę mieć pewność, że wrócisz.
-Zakładnik?
-Powiedzmy. Masz 5 minut.
Dziewczyna weszła na górę, przebiegła obok swojego kota, wzięła portfel i wyjęła z niego 5 złotych, po czym zeszła na dół.
-Proszę. - dała pieniądze.
-Dziękuję. Miłego dnia.
-Miłego dnia!
-A! I jeszcze coś...
-Tak?
-Oby Twoja koleżanka się wyspała. Bo wygląda, jakby umarła. - dokończył szeptem.
-Heeee, hee... - zaśmiała się nerwowo - Naoglądał się Pan za dużo kryminałów...
-Dobrze, więc do widzenia miła panienko!
-Żegnam.
Złapała Fionnę pod boki i wyjęła z samochodu mówiąc:
-Vanessa! Wstawaj! Koniec drogi! - udawała, że budzi Fionnę.
-Fajna czapka. - skomentował taksówkarz.
-Dzięki... - odparła dziewczynka - Vanessa nosi ją zawsze...
Otworzyła drzwi i weszła do klatki. Patrzyła czy taksówkarz odjechał. Jak była pewna, że nikt nie patrzy starała się jak najciszej, a jednocześnie, jak najszybciej wejść na pierwsze piętro.
-<Vanessa?> - pomyślała - <Co mi strzeliło do głowy?>
Weszła do mieszkania i położyła Fionnę na łóżku. Zdjęła plecak. Nałożyła jej na głowę zimny okład i dała swoją dzisiejszą skarpetkę z WF-u. Gdy zauważyła, że Fionna się budzi, zaczęła klepać ją po policzku oraz szturchać i wymawiając jej imię. Pamiętała, że w jednej książce, którą czytała najlepiej jest wymawiać imię osoby, która zemdlała, żeby się przebudziła. Po chwili Fionna otworzyła oczy.
-Co? Gdzie? Kto? - zaczęła - Gdzie ja jestem? - spytała - Co to za miejsce? Kim ja jestem? Kim Ty jesteś!? - wykrzyknęła.
-Spokojnie. Jestem tu by Ci pomóc. - zapewniła dziewczyna - Jesteś teraz w moim domu. W miejscu jak na razie najbezpieczniejszym. Powiedz mi, co pamiętasz.
-Czemu mam Ci cokolwiek mówić? Skąd mam wiedzieć, że nie wykorzystasz tego przeciwko mnie? - spytała podejrzliwie Fionna.
-Dobrze myślisz. - pochwaliła - Jednak nielogicznie. Otóż ja jestem jedyną osobą, której możesz zaufać w tej chwili. Musisz mi uwierzyć. Więc... Co pamiętasz? - powtórzyła pytanie.
-Em... Nic. Chyba...
-Fionna...
W tej chwili do pokoju wszedł kot dziewczyny. Miauknął.
-Hej, Kitulku! - powiedziała dziewczyna - Wybacz. Już Ci daję jedzenie. - rzekła przepraszająco - Nie ruszaj się stąd. - zwróciła się do Fionny.
-Kot... - szepnęła Fionna do siebie, gdy dziewczyna wychodziła z pokoju.
Gdy wróciła, Fionna zaczęła mówić:
-Coś sobie przypominam...
-Tak?
-Ten kot... - zaczęła - ...coś mi się kojarzy...
-Ech... - westchnęła dziewczyna - Mówi Ci coś słowo Cake?
-Em... niech pomyślę... Tak! Skąd to wiedziałaś?
-Trudno to będzie wyjaśnić...
-Dlaczego?
-Nawet nie wiesz, kim jesteś... prawda?
-No... niezbyt... Wiem, że mam na imię Fionna, ponieważ tak się do mnie zwracasz.
-Tak... Może... Może lepiej będzie, jak Ci to po prostu pokażę...
Odpaliła komputer i weszła w przeglądarkę, gdy tylko komputer był w gotowości do serfowania. Robiła to codziennie, więc jakby komputer mógł mówić, powiedziałby, że to nie jest żadna różnica. W znanej wyszukiwarce "Google" wpisała hasło "pora na przygodę fionna". Nie minęła sekunda, a pojawiło się mnóstwo linków. "Który wybrać?". Klikała po kolei w każdy następny pokazując Fionnie kreskówkowe zdjęcia, opowiadania, filmy, animacje, gry, przy tym samym tłumacząc jej wszystko i wypytując czy coś takiego pamięta. Pamiętała wszystko.
-Ale... To oznacza... Że jestem w kreskówce? - powiedziała zrozpaczona.
-Ech... Najwyraźniej... - odrzekła dziewczyna.
-Ale... Jak to się stało...?
-Nie wiem... Być może istnieje wymiar, w którym wszystko, co wymyślimy trafia tam. To my kierujemy losami postaci, którą stworzyliśmy. Najprawdopodobniej (o ile taki wymiar istnieje) Ty pochodzisz właśnie z niego.
-Co...? - do jej oczu napłynęły łzy.
-Mhm.
-Ale... Ale teraz jestem w świecie realnym? - powiedziała z nadzieją w głosie.
Wiem, że nie powinnam była tego mówić... ale powiedziałam... musiałam... choć sama nie byłam i wciąż nie jestem pewna czy to prawda, wierzę w to...
-Kto wie? - wzruszyła ramionami nastolatka. - Może to też jest świat wymyślony, ale postaci, które nas wymyśliły mają mniej wybujałą wyobraźnię? Nikt tego nie wie. - zamknęła oczy.
-Czyli... - dziewczyna nagle przygryzła wargę. Bała się, że zaraz zrobi coś głupiego, jak to miała w zwyczaju każda z postaci PnP. - Czyli my jesteśmy zamknięci w wyobraźni!? - podeszła do okna. Zaczęła drzeć się na cały głos i pukać w szybę. - Ale jak!? Nie zgadzam się! Ja nie! Chcę wyjść z tego pudełka!
Jakiś chłopiec, który bujał się na huśtawce zaczął się na nią patrzyć jak na wariatkę. W sumie... każdy by się na nią tak spojrzał, gdyby nie znał PnP... nawet ja. Fionna zaczęła lizać szybę robiąc przy tym najdziwniejsze miny, jakie tylko mogła. Dziewczyna natychmiast złapała ją za buzię, żeby już nie krzyczała oraz za barki i położyła na łóżku usiłując ją uspokoić. Nie było to łatwe...

W tym samym czasie...

W krainie Ooo panowała noc. Wszędzie światła były już zgaszone... Jedynie w Słodkim Królestwie... w wieży, w pokoju Balonowego Księcia paliła się lampka nocna. 
-Dlaczego dałem jej odejść!? - pytał się sam siebie Balonowy Książę.
Usiadł w kącie i złapał się za uszy. Ciągnął je, jakby próbując się samemu ukarać. Najwyraźniej nie wpadł na żaden inny, lepszy pomysł wymierzania sobie kary. Np.: Nie jedzenie słodyczy przez tydzień? Chociaż nie... Taką karę się daje małym dzieciom, które zrobiły coś niedobrego, jak nie zjedzenie śniadania czy zabranie rysunku Marysi, a nie Księciu, dla którego słodycze, to życiodajne bóstwo... Nie ważne... Nagle do pokoju wszedł Pan Jednorożek. Podszedł najciszej, jak mógł. Słychać było tupot kopyt, pomimo, iż się starał, jednak Balonowy Książę nie usłyszał tego. Dopiero, gdy Pan Jednorożek szturchnął go pyszczkiem, Balonowy Książę zauważył, że jego przyjaciel stoi przed nim i próbuje go wesprzeć.
-Co ja zrobiłem...? -  powiedział.
Jednorożek tylko przytulił pysk do twarzy Balonowego Księcia.
-Co my zrobimy...? Co my teraz zrobimy?


*<> - oznacza myśl
**informacje ukryte